Zatrzymaliśmy się dwa kilometry dalej, pod Taco Bell. Nie wiedziałem, skąd Chase tak dobrze zna tę okolicę, ale był on tak tajemniczy, że właściwie nie byłem zdziwiony.
- Evan na sto procent pojedzie do McDonald's, więc raczej ich szybko nie spotkamy - powiedział, wysiadając z auta.
Udało mi się spojrzeć na zegarek, zanim kontrolki wygasły: była 14:12. Weszliśmy do cudownie klimatyzowanego pomieszczenia, wypełnionego zapachem frytek i mięsa. Kolejka wychodziła aż za czerwony filar, więc stanęliśmy na końcu, przy metalowych barierkach.
Żołądek ściskał mnie z głodu, mimo, że tak naprawdę wcale nie chciało mi się jeść. To ta mocna woń sprawiała, że człowiek momentalnie robił się pusty i oczekiwał fali równie mocnego smaku.
- A więc Fallingstone - wyrwał mnie nagle z jedzeniowego podniecenia Chase.
- Tak - kiwnęliśmy z Peterem głowami.
- Urodziłem się tam. Moja mama jest stamtąd. Kiedy miałem sześć lat, tata zmienił pracę i musieliśmy przeprowadzić się do Woods Chapel.
Chłopak w dość neutralny sposób nie wspominał o bracie, tak, jakby ten zupełnie nie istniał. Chyba był przyzwyczajony do niewspominania o nim i nieprzyznawania się do niego.
- Co z Norą? - spytał mnie.
- Chyba ma się dobrze - bąknąłem, nie wiedząc tak naprawdę, co się z nią dzieje. - Nie znamy się zbyt dobrze - wyjaśniłem.
- Dopóki jest tu Adam Whitney, nikt dobrze jej nie pozna - zauważył.
- Za rok go nie będzie - powiedziałem.
- I wtedy będziesz z Norą? - zapytał całkiem poważnie Chase.
Właściwie on zawsze mówił poważnie.
Nie odpowiedziałem, gapiłem się tylko na niego, dopóki Peter się nie odezwał.
- A ty masz dziewczynę, Chase? - chciał wiedzieć.
- Nie mam - przyznał, zaciskając nieco szczękę. - Nie interesują się mną raczej.
Nie chciałem w to wierzyć. To niemożliwe. Nawet ja się nim interesowałem, a przecież nie byłem dziewczyną. Gdybym był, już dawno zrobiłbym wszystko, żeby go zdobyć jeszcze przed rokiem szkolnym.
Może to jego surowość i chłód odstraszał dziewczyny, a może to, że się nie uśmiechał, a chłopak powinien to robić. A może był po prostu nieśmiały.
- Może poznamy cię z naszą przyjaciółą Vanessą - zaproponował Peter.
Musiałem kilka razy przemyśleć jego słowa, zanim one do mnie dotarły. Pete chyba oszalał. Wyraził się o Van tak, jakby była zabawką i najwyraźniej zapomniał o jej aspołeczności. Wątpiłem, żeby chciała ona poznawać chłopaka, zwłaszcza takiego, jak Chase.
- Jest w Mountlake? - zapytał.
- Tak - przytaknął Peter. - W pokoju z jego Norą - kiwnął głową w moją stronę.
"Moją Norą".
- Więc może - odparł Chase, udając się do kasy.
Nie zdążyłem spytać Pete'a, co najlepszego wyprawia, bo on również odszedł.
Kolejka przyspieszyła i ja również podszedłem do wolnej kasjerki. Zamówiłem ostrą tortillę z kurczakiem, frytki i picie.
Z tacą wypchaną po brzegi ruszyłem do wyspy z przyprawami. Zauważyłem Chase'a przy stoliku w kącie, który rozpoczynał już swojego burgera. Razem z Peterem wzięliśmy kilka saszetek ketchupu, ostrego sosu, cukru i soli. Mogą się przydać w domu.
Dom. Collage był moim nowym domem.
Z rozbawieniem stwierdziłem, że Chase ma przy sobie podobne zapasy.
Jedliśmy w ciszy, każdy zaangażowany w pełni w swój posiłek. Po zaledwie kilku minutach ze smutkiem stwierdziliśmy, że nic już nie zostało. Wywlekliśmy się na parking, składając Taco Bell niemą obietnicę, że będziemy tu wracali.
- Umiecie prowadzić? - chciał wiedzieć Chase.
Popatrzyliśmy na siebie z Peterem. Uczyliśmy się jeździć w zeszłe wakacje. Rozbiliśmy wtedy samochód Paulsonów, wjeżdżając w dom sąsiadów.
- To trochę sklomplikowane - przyznałem w końcu.
- Tak tylko pytam. Jak chcecie, możemy czasem popróbować - zaproponował.
Oceniłem ile kosztowałaby gruntowna naprawa jego auta i stwierdziłem, że chyba nie chcę ryzykować.
Uśmiechnąłem się tylko, zostawiając odpowiedź otwartą. Odwzajemnił uśmiech, łapiąc ze mną kontakt we wstecznym lusterku. Po raz trzeci.
Miło się czytało ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie
http://malwinabeczek.blogspot.com/
Blog się spodoba? Zaobserwuj!
Bardzo fajne opowiadanie! Wciąga! :D Wesołych Świąt! Zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńZa każdy komentarz się odwdzięczam.
http://bieganiejestspoko.blogspot.com/