piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 19

 Usiedliśmy na trawie, pod tym samym drzewem, gdzie zastałem Norę. Rozmawialiśmy, kilka razy nawet wybuchnęliśmy śmiechem. Byłem szczęśliwy, bo widziałem w oczach dziewczyny zaufanie i pogodę. Nie była tak spięta jak wcześniej. Teraz była całkiem normalna, nie sprawiała nawet wrażenia zastraszonej przez Adama. 
 Nie wiedziałem nawet, że jest z niej taka dobra towarzyszka do rozmowy. Nie mogłem jednak cieszyć się nią tak długo, jakbym chciał, bo z pawilonów powoli zaczęli wysypywać się ludzie. Szmer ich rozmów wydawał się nieznośnie głośny w porównaniu do ciszy, jaka otaczała nas przez ostatnią godzinę. Wstałem, podając Norze rękę. Popatrzyła na mnie, zachichotała pod nosem i złapała ją, jednak po podniesieniu się z ziemi, od razu ją puściła. Było mi z tego powodu przykro, ale właściwie nie miałem ochoty teraz potyczkować się z Whitney'em. Wdrapaliśmy się na szczyt i wyszliśmy na przeciw uczniom tłoczącym się na stopniach stołówki. Gdy byliśmy w środku, zacząłem się poważnie obawiać Adama. Rozglądałem się na boki, chcąc w razie potrzeby zerwać się do ucieczki w odpowiednim momencie. Nora wydawała się o wiele bardziej zrelaksowana. Właśnie witała się z jakąś rudą dziewczyną. Odwróciły się do mnie. 
- Julie, to jest Liam - wyjaśniła. - Liam, to jest Julie. 
- Hej - uśmiechnąłem się. 
- Cześć- odparła. - Jestem sąsiadką Nory. 
- A ja - popatrzyłem na nie obie, po czym zagryzłem wargę. - Ja jestem kolegą. 
 Julie patrzyła na mnie czujnie swoimi zielonkawymi oczami. Nakładałem sobie na talerz dwie kanapki, kiedy usłyszałem ciche jęknięcie. Uniosłem wzrok, ale na szczęście Adam nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Zagarnął tylko Norę wielkim ramieniem i pociągnął za sobą do stolika. Bałem się, że dziewczyna wyśle mi jakiś znak, abym zaczął działać, ratować ją, abym się mu postawił. Nie zrobiła jednak nic podobnego, nawet się nie obróciła. 
  Poszedłem więc razem z Julie do innego stolika i usiadłem tak, żeby nie spuszczać oczu z Adama. Nora wydawała się szczęśliwa- śmiała się, dawała przytulać, jadła. Prawie zapomniałem, że udaje. Przez chwilę nawet przeszło mi przez myśl, że serio jest wesoła i że tylko przede mną udaje biedną i poszkodowaną. Otrząsnąłem się, wyzywając sam siebie w duchu, że mogę podejrzewać ją o takie kłamstwa. Musiałem wyglądać bardzo kiepsko, bo po chwili usłyszałem Julie:
- Podoba ci się, co?
Wziąłem potężny gryz, aby oddalić odpowiedź w czasie. Widziałem, jak jej piegowate policzki unoszą się nad tostem. Pokręciła tylko głową i zadała inne pytanie. 
- To ty jesteś z Fallingstone? - chciała wiedzieć. 
Zdziwiłem się. 
- Tak. Skąd to wiesz?
- Nora mi o tobie mówiła - wzruszyła ramionami. - Chyba niedługo się znacie?
- Dwa dni - odparłem. - A wy? 
- Znałyśmy się wcześniej - odpowiedziała tylko. - Jest bardzo miła. 
- Tak - westchnąłem. - Faktycznie, jest miła. 
- Siema - walnął mnie w plecy Peter. 
Dopiero teraz, słysząc jego donośny głos, zdałem sobie sprawę z tego, jak cicho rozmawialiśmy. 
- Julie, to mój przyjaciel, Peter - przedstawiłem. 
Julie pochyliła się nad stołem, żeby uścisnąć jego rękę. 
- Oooo, kogo poznałeś? - wrzasnął mi prosto do ucha Evan. 
Moja twarz stężała. Nie zależało mi szczególnie na opinii Julie, ale wydawała się być bardzo fajna i nie chciałem, żeby kojarzyła mnie z tym idiotą. 
 Zobaczyłem, że krzesło obok mnie się odsuwa.
- Cześć - powiedział nadzwyczajnie ciepłym głosem. - Jestem Chase. 
Zobaczyłem, że oczy mojej nowej koleżanki lekko się powiększają, a na jej policzki wypływa rumieniec. 
- Julie - powiedziała cicho. 
 Uśmiechnął się do niej, po czym usiadł i zaczął jeść. Patrzyłem na oszołomiony wyraz twarzy Julie i na to, jak zerka na Chase'a co dwie sekundy. 
 Nawet nie zauważyłem, kiedy Nora opóściła stołówkę. Przy ich stoliku byli wszyscy oprócz niej i Adama. Zabiło mi mocniej serce. Nie upilnowałem jej. Nie pomogłem. Obiecałem i nie wywiązałem się. Wstałem rzucając szybkie "dziękuję" i odszedłem. 
 Na zewnątrz było prawie pusto. Nigdzie nie widziałem ani Nory, ani Adama, ani żadnego z jego kolegów. Niewiele myśląc, skierowałem się do najbliższego budynku uczniów trzeciego roku w nadziei, że jakoś zbiorę w sobie siłę, aby wyciągnąć stamtąd Norę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz